"Witaj podróżniku, witaj w świecie Ttvib, może przyłączysz sie do nas? Może zostaniesz na dłużej?..."
Trafił prosto w oko bestii. Sztylet wgniótł je wewnątrz, łamiąc kość zagłębił się jeszcze w mózg, wilk tylko szarpnął konwulsyjnie łbem i zerwał skórę z dłoni, wraz z opuszką małego palca, ale puścił i zakręcił się jeszcze chwilę, po czym padł martwy.
W ten czas drugi chwycił koszulę elfa i zaczął ją rozrywać, z głudu chyba już kompletnie ogłupiał...
Offline
Raczej elf rzucił pytanie do wiatru, zdał sobie z tego sprawę dopiero, gdy spojrzał na "orka".
W czerwonym śniegu leżał korpus niegdysiejszego Sivienita, lewa ręka odgryziona, wielki wilk właśnie zniknął z nią w pysku za drzewem. Gardło rozszarpane, odsłaniało kręgosłup, twarz ze zdartą skórą i flaki powoli wypływające przez małe rany pazurów. Jeszcze jeden wilk właśnie kończył odrywać spory kawał jelita, po czym uciekł do lasu.
Offline
Tak więc szedł i szedł...
Za sobą usłyszał, jak wilki wróciły do orka i zaczęły go rozszarpywać.
Nie było po co wracać, dla niego i tak było za późno...
Jeśli dobrze pamiętał mapę, gdy był parę razy w gabinecie generała, to za jakieś 2 góry
powinien być w południowym paśmie gór, a tam już tylko znaleźć dolinę i do ukrytego przejścia droga wolna...
Offline